Feralnego dnia Mirosława Śniak poczuła woń gazu. Kiedy jej mąż wszedł do kuchni, nastąpił wybuch. Siła eksplozji była tak duża, że mężczyznę i jego syna wyrzuciło z budynku. Na szczęście nic im się nie stało. Dużo szczęścia mieli też teściowie pana Marka, na których przewróciła się ściana budynku. Najbardziej ucierpiała pani Mirosława, która z poparzeniami trafiła do szpitala. Rodzina z dnia na dzień została bez dachu nad głową. - Straciliśmy wszystko, łącznie z tym, co było w środku. To była sekunda, dwie. Wyleciały wszystkie okna, jedna ściana się przewróciła, a dwie się odchyliły. Inspektor nadzoru stwierdził, że dom nadaje się tylko do rozbiórki - opowiada Marek Śniak.
Wybuch gazu w Malanowie. Trzy osoby trafiły do szpitala
Wieść o nieszczęściu, jakie dotknęło siedmioosobową rodzinę, rozniosła się po okolicy lotem błyskawicy. Dotarła również do świadków Jehowy, do których należą Śniakowie. Reakcja była natychmiastowa. - Już na drugi dzień przyjechali współbracia spod Warszawy i zorganizowali pomoc. Podzielili obowiązki brygad, z których każda wykonuje inne prace. Są elektrycy, hydraulicy, malarze i stolarze. Średnio pracuje tu 50 osób, a jednego dnia było ich nawet sto - mówi Śniak. - Wszyscy pracują tu bezinteresownie i nie patrzą na to, że jest styczeń, że pada deszcz czy śnieg. Dzięki nim w ciągu dwóch tygodni dom został rozebrany ręcznie do fundamentów, wywieziono gruz i postawiliśmy nowy dom.
Bracia ze zboru pomagają postawić nowy dom
Prace na budowie nadzoruje Janusz Smoleń, przewodniczący Regionalnego Komitetu Budowy Sal Królestwa na region łódzko--kaliski. - W Polsce jest dziesięć takich komitetów. Na co dzień zajmujemy się budowaniem Sal Królestwa, a w takich sytuacjach natychmiast pomagamy. Mamy około 800 chętnych, którzy w razie potrzeby są pod telefonem. Ofiarność jest duża, bo wszystkie te osoby pracują nieodpłatnie - mówi Janusz Smoleń. - Jestem bardzo zadowolony z tego, co się tu dzieje. Idzie nam wyjątkowo szybko. Dzięki władzom gminy udało się wszystko sprawnie załatwić.
Świadkowie Jehowy kiedy trzeba komuś pomóc, rzucają wszystko i jadą
Potwierdza to również Marek Szweryn, który zajmuje się zaopatrzeniem i pomocą prawną. - Na przygotowanie prawne czeka się pół roku, a nam się udało to załatwić w kilka dni. Inspektor nadzoru budowlanego odbiera każdy etap budowy. Wszystko jest pod kontrolą - mówi Marek Szweryn. - Traktujemy się jak najbliższa rodzina i kiedy komuś trzeba pomóc, rzucamy swoje zajęcia, sprawy prywatne, bierzemy w pracy urlop i pomagamy bliźnim. Na tym polega chrześcijańska miłość - dodaje.
W nowym domu pozostało tylko położenie na dachu blachy, tynkowanie ścian, zamontowanie grzejników, pomalowanie pomieszczeń i wstawienie mebli. - Myślę, że za dwa, trzy tygodnie będziemy mogli wrócić do domu - cieszy się Marek Śniak.
**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?
[email protected]**
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?