Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarota Jarocin - Tur Turek 2:2

Radosław Patroniak
Piłkarze Jaroty Jarocin rozegrali dobre spotkanie, ale w kluczowych momentach brakowało im skuteczności
Piłkarze Jaroty Jarocin rozegrali dobre spotkanie, ale w kluczowych momentach brakowało im skuteczności Fot. Gazeta Jarocińska
Najbardziej ulubionym wynikiem, przynajmniej na stadionie w Jarocinie, piłkarzy Jaroty i Tura jest remis. Oba wielkopolskie zespoły po raz trzeci w historii podzieliły się punktami. Tylko raz wygrali jarocinianie. W niedzielę, gdyby patrzeć na strzały w słupek, to oni byli bliżej zwycięstwa, ale i goście po końcowym gwizdku mogli czuć niedosyt.

- Kibice zobaczyli spotkanie na wysokim poziomie. Było w nim to wszystko, co jest solą futbolu, czyli bramki, strzały i nieoczekiwane zwroty akcji. Oba zespoły mogły wygrać, więc pewnie trenerzy będą mówić, że byliby w pełni zadowoleni, gdyby ich drużyny zgarnęły całą pulę - komentował przebieg zdarzeń tuż po gwizdku, wiceprezes Tura Zenon Jarzębski.

Lepiej mecz rozpoczęli goście, którzy już w 25. minucie objęli prowadzenie po wykorzystaniu jedenastki przez Filipa Marciniaka. Wcześniej karnego sprokurował Piotr Garbarek, który jeszcze po końcowym gwizdku rozpamiętywał niefortunną sytuację. - Odpowiedź gospodarzy nie była natychmiastowa, bo nastąpiła dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy, ale za to była bardzo efektowna. Damian Pawlak zdobył gola z cyklu "stadiony świata". Chłopak trafił w same "widły''. Nie tylko w tej sytuacji sprawiał naszym obrońcom mnóstwo kłopotów - dodał Jarzębski.

W drugiej połowie aktywniejsi byli podopieczni Czesława Owczarka, ale świetnie w zespole rywali spisywał się Gerard Bieszczad. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Dopisywało mu też szczęście, bo futbolówka dwukrotnie odbiła się od słupka. Bramkarz Tura nie znalazł jednak sposobu na uderzenie Patryka Cierniewskiego. Ambitnie grający turkowianie nie załamali się straconą bramką i szybko wyrównali. Do siatki trafił Szymon Izydorczyk. W końcówce do falowych ataków rzucili się gospodarze, ale mogli nadziać się na kontrę.

- Wiadomo, że Jarota to wymagający przeciwnik. Mieliśmy jednak swoje szanse i mogliśmy pokusić się o niespodziankę. W niektórych sytuacjach zabrakło zimnej krwi i gry zespołowej. Szkoda, że nie mogli wystąpić David Topolski, Paweł Kaczorowski i Marcin Folc. Z nimi nasz potencjał byłby zdecydowanie większy - tłumaczył wiceprezes Tura.

Jego zdaniem walka o utrzymanie w II lidze jeszcze się nie rozstrzygnęła, ale po takim występie Tura jak w Jarocinie można być optymistą. - Widać, że forma zespołu rośnie. Potrzebowaliśmy czasu na zagranie zawodników i nauczenie ich taktyki przez trenera Sławomira Suchomskiego. Już teraz można jednak stwierdzić, że oparcie składu na doświadczonych graczach nie było złym pomysłem. W twardych bojach na boiskach II ligi nic tak bardzo się nie sprawdza jak rutyna i spokój - zakończył Jarzębski.

Bramki: 0:1 Filip Marciniak (25, karny), 1:1 Damian Pawlak (45), 2:1 Patryk Cierniewski (77), 2:2 Szymon Izydorczyk (80).

Jarota: Brzostowski - MatuszewskiI, GarbarekI, Kieliba, Śliwa, Skupiński, Juracki (67 Czabański), Danielak (55 Witkowski), Pawlak, Bartoszak, Piosik (46 Cierniewski).

Tur: Bieszczad - Wojciechowski (68 Szafran), Becalik, BebetoI, Ninkovic, Kasperkiewicz, MarceloI (65 Roszak), Jóźwiak (70 Izydorczyk), Manelski, Marciniak, Sędziak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na turek.naszemiasto.pl Nasze Miasto