- Kibice zobaczyli spotkanie na wysokim poziomie. Było w nim to wszystko, co jest solą futbolu, czyli bramki, strzały i nieoczekiwane zwroty akcji. Oba zespoły mogły wygrać, więc pewnie trenerzy będą mówić, że byliby w pełni zadowoleni, gdyby ich drużyny zgarnęły całą pulę - komentował przebieg zdarzeń tuż po gwizdku, wiceprezes Tura Zenon Jarzębski.
Lepiej mecz rozpoczęli goście, którzy już w 25. minucie objęli prowadzenie po wykorzystaniu jedenastki przez Filipa Marciniaka. Wcześniej karnego sprokurował Piotr Garbarek, który jeszcze po końcowym gwizdku rozpamiętywał niefortunną sytuację. - Odpowiedź gospodarzy nie była natychmiastowa, bo nastąpiła dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy, ale za to była bardzo efektowna. Damian Pawlak zdobył gola z cyklu "stadiony świata". Chłopak trafił w same "widły''. Nie tylko w tej sytuacji sprawiał naszym obrońcom mnóstwo kłopotów - dodał Jarzębski.
W drugiej połowie aktywniejsi byli podopieczni Czesława Owczarka, ale świetnie w zespole rywali spisywał się Gerard Bieszczad. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Dopisywało mu też szczęście, bo futbolówka dwukrotnie odbiła się od słupka. Bramkarz Tura nie znalazł jednak sposobu na uderzenie Patryka Cierniewskiego. Ambitnie grający turkowianie nie załamali się straconą bramką i szybko wyrównali. Do siatki trafił Szymon Izydorczyk. W końcówce do falowych ataków rzucili się gospodarze, ale mogli nadziać się na kontrę.
- Wiadomo, że Jarota to wymagający przeciwnik. Mieliśmy jednak swoje szanse i mogliśmy pokusić się o niespodziankę. W niektórych sytuacjach zabrakło zimnej krwi i gry zespołowej. Szkoda, że nie mogli wystąpić David Topolski, Paweł Kaczorowski i Marcin Folc. Z nimi nasz potencjał byłby zdecydowanie większy - tłumaczył wiceprezes Tura.
Jego zdaniem walka o utrzymanie w II lidze jeszcze się nie rozstrzygnęła, ale po takim występie Tura jak w Jarocinie można być optymistą. - Widać, że forma zespołu rośnie. Potrzebowaliśmy czasu na zagranie zawodników i nauczenie ich taktyki przez trenera Sławomira Suchomskiego. Już teraz można jednak stwierdzić, że oparcie składu na doświadczonych graczach nie było złym pomysłem. W twardych bojach na boiskach II ligi nic tak bardzo się nie sprawdza jak rutyna i spokój - zakończył Jarzębski.
Bramki: 0:1 Filip Marciniak (25, karny), 1:1 Damian Pawlak (45), 2:1 Patryk Cierniewski (77), 2:2 Szymon Izydorczyk (80).
Jarota: Brzostowski - MatuszewskiI, GarbarekI, Kieliba, Śliwa, Skupiński, Juracki (67 Czabański), Danielak (55 Witkowski), Pawlak, Bartoszak, Piosik (46 Cierniewski).
Tur: Bieszczad - Wojciechowski (68 Szafran), Becalik, BebetoI, Ninkovic, Kasperkiewicz, MarceloI (65 Roszak), Jóźwiak (70 Izydorczyk), Manelski, Marciniak, Sędziak.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?