Przymusowy rozbrat KPR-u z własną halą trwał ponad 10 miesięcy. Jeleniogórzanki oficjalny mecz w tym miejscu rozegrały ostatnio 3 marca ub. roku, gdzie po jednostronnym spotkaniu przegrały z Zagłębiem 13:31. Także tym razem rywalem KPR były lubinianki, które do meczu przystępowały w roli faworytek. Ze swojego zadania wywiązały się bardzo dobrze.
Miejscowi fani chwilę radości mieli w 4. minucie gdy po bramkach Małgorzaty Jurczyk i Sabiny Kobzar zespół z Jeleniej Góry prowadził 2:1. Marzące o mistrzostwie zawodniczki Zagłębia prędko narzuciły jednak miejscowym swoje warunki. Po kwadransie rywalizacji miejscowi kibice byli już odarci ze złudzeń. Ekipa trenerki Bożeny Karkut rozkręcała się z minuty na minutę. W 17. minucie po dwóch golach najskuteczniejszej Adrianny Górnej (w całym spotkaniu zdobyła 8 goli) prowadziły 10:3 by ostatecznie zakończyć pierwszą połowę wynikiem 15:9.
W drugą część spotkania mocno weszła Klaudia Pielesz. Reprezentantka Polski trafiła dwa razy z rzędu, po chwili serię pięciu bramek skompletowała Górna, a swoje rzuty dołożyły Małgorzata Buklarewicz i Małgorzata Trawczyńska. Pozwoliło to lubiniankom na prowadzenie różnicą 13 goli. Wynik podrasowały jeszcze Kinga Grzyb, Marta Rosińska oraz Pielesz i wygrana Zagłębia 34:19 stała się faktem.
– Uważam, że wynik powinien być troszeczkę inny, nie różnicą 15 goli. Może jakby się skończyło różnicą sześciu, to pokazałoby na dzisiaj nasze możliwości w grze przeciwko takiemu rywalowi jak Zagłębie. Walczymy dalej – mówił po meczu trener KPR Michał Pastuszko.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?